Jeden z nielicznych, który został wyprodukowany na eksport. Jeden z nielicznych, który z tej grupy przetrwał. Teraz wrócił do Szczecina, do macierzy i ma szansę ocaleć i być żeglarską dumą Pomorza Zachodniego.
Został ochrzczony jako Cleo – to imię smukłego, drewnianego jachtu typu vega. Jednostka zbudowana została w Szczecinie w 1963 roku. Powstało łącznie 39 jachtów tego typu. Jak na swoje czasy, były to zaawansowane technologicznie łodzie, których polska myśl szkutnicza nie musiała się wstydzić na tle najbardziej uznanych producentów jachtów w świecie. Jednostki te budziły podziw we wszystkich marinach, w których się pojawiały. Do czasów obecnych żegluje na świecie około 10 sztuk. Cleo jest jedną z 16 veg zbudowanych na eksport. Na emigracji miała to szczęście, że trafiała w dobre ręce i przez ponad pół wieku zadbana żeglowała po słonych i słodkich wodach. Niedawno wróciła do macierzy, do miasta, w którym ją zbudowano. Ma szansę pływać jeszcze wiele lat, ale jej odbudowa wymaga niemałych środków.
– Wierzę, że uda mi się ją uratować – mówi Ada Osińska, która od lat projektuje jachty i która odnalazła Cleo w środku Europy i sprowadziła ją do Szczecina. – Chciałabym, by jeszcze w tym roku wróciła na wodę, i tak się stanie. Nie wiem natomiast, czy remont uda się wykonać w pełnym zakresie, do tego potrzeba ponad 100 tysięcy złotych – dodaje.
Cleo ma urodziny: równo 60 lat!
Jachty typu Vega budowane były w Szczecinie od lat 60-tych ubiegłego stulecia. Chyba najbardziej znaną vegą jest Magnolia, o Cleo zaś na długo zapomniano – była poza Polską. Okazuje się, że jest obecnie najstarszą łodzią, która przetrwała próbę czasu. To, co może zachwycić w Cleo, to fakt, że jest zachowana w dużym stopniu oryginalności i ukazuje w pełnej krasie kunszt szczecińskiego szkutnictwa.
– Koncepcja została opracowana pod koniec lat 50-tych, a pierwsze łódki, które były pierwowzorem vegi, nosiły ogólną nazwę Conrad II – wspomina Ada Osińska. – Jachty typu vega powstawały od 1963 roku. Oba te typy jednostek różnią się jednak, choć technologia budowy i rozwiązania konstrukcyjne są właściwie takie same. Vega jest dłuższa, szersza i ma większą wyporność. Rozstaw wręg i linie teoretyczne mogą się różnić, ale na poziomie szkutniczym jest bardzo podobnie, projektowali i budowali oba typy jachtów ci sami ludzie – dodaje.
Według żeglarzy, jednostki typu vega były piękniejsze, cechowały się bardziej estetycznymi i funkcjonalnymi detalami. Były także dzielne w morzu.
To, że Cleo powróciła do Szczecina, to zbieg wielu okoliczności.
– Gdy ją oglądałam pierwszy raz, nie sądziłam nawet, że będę kiedyś mieszkała w Szczecinie – uśmiecha się Ada Osińska. – Wówczas przebywałam w Danii, tam pracowałam i znalazłem taki potencjał finansowy i emocjonalny, że stwierdziłam: dobra, jestem gotowa na swój pierwszy własny jacht. Pomimo, że nigdy nie potrzebowałem jachtu, żeby móc żeglować – wyjaśnia.
Ada Osińska długo szukała swojego wymarzonego jachtu. Jedną z opcji był drewniany King Ametyst projektu Zbigniewa Milewskiego, cumujący w marinie nieopodal Kopenhagi. Okazało się niestety, że to wrak i nie wiadomo, czy w ogóle udałoby się go odbudować. Po jakimś czasie w ofercie sprzedaży pojawiła się Cleo, która przez kilkadziesiąt lat pływała na… jeziorze pod Alpami jako jeden z największych jachtów na akwenie. W ostatnich latach jacht nie był wodowany i sechł w hangarze po tym, jak właściciel zmarł. Po wizycie na miejscu i przeglądzie jachtu, udało się uzgodnić warunki zakupu z rodziną żeglarza. Następnie łódź udało się przetransportować ponad tysiąc kilometrów, nad Bałtyk, gdzie Cleo została zwodowana.
– Najpierw na próbę, z podłączonymi pompami, żeby zobaczyć w ogóle, jak ta struktura drewna jeszcze pracuje i gdzie są największe przecieki. Po to, by przy naprawie wiedzieć, od czego zacząć – wspomina Ada Osińska.
Potem Cleo przepłynęła kilkadziesiąt mil na północ i trafiła ponownie do hangaru, gdzie zaczęła się pierwsza naprawa. Po tym remoncie jednostka pływała przez trzy lata. Potem trzeba było wykonać remont masztu. Ale już wtedy było wiadomo, że niebawem Cleo będzie musiała trafić na wiele miesięcy w ręce szkutnika. I wówczas…
– Pojawiła się oferta pracy w Balticdesigne Institute w Szczecinie, nowoczesne biuro projektowe dla marki HanseYachts to dobre miejsce do pracy. Zważywszy na moje doświadczenie w tym zawodzie… pomyślałam, czemu by nie. Zabrałam ze sobą Cleo i w ten sposób jacht wrócił do macierzy, do miasta, w którym go wybudowano. W niesamowity sposób, i dość niespodziewany, historia zatoczyła koło – dodaje.
Niech ten jacht daje radość wszystkim, którzy kochają żeglarstwo
Teraz remontu wymaga głównie poszycie kadłuba i część pokładu. Cleo zbudowana jest z drewna mahoniowego (burty), szkielet z drewna dębowego i gdzieniegdzie pojawiają się elementy sosnowe.
– Wartość drewnianego jachtu jest wielowarstwowa – zdradza Ada Osińska. – Przede wszystkim według mnie najważniejsza w drewnianym jachcie jest jego oryginalność, czyli stopień zachowania oryginalnego wyglądu i detali. To nie musi być dokładnie ta sama deska, z tego samego drewna jak pierwotnie, ale chodzi o to, żeby wyglądało to tak samo – dodaje.
O Cleo w miarę możliwości dbano i nie przebudowywano jej pod byle pozorami napraw. Udało się nam dowiedzieć, że poprzedni właściciel to doświadczony żeglarz, który był olimpijczykiem i niewiele brakowało, a stanąłby podczas igrzysk na podium. Obecnie Cleo przebywa w hangarze w Trzebieży, tam trwają prace remontowe. Zajmuje się nimi między innymi Marcin Wągiel, doświadczony szkutnik, który od lat zajmuje się przywracaniem do życia klasycznych jachtów.
– Koszty remontu są nieoczekiwanie wysokie, niestety. Jeszcze kilka tygodni będziemy pracowali nad niezbędnymi naprawami, staramy się to wszystko wykonać tak, by przez kolejne lata Cleo mogła się czuć bezpiecznie na wodzie, by mogła dawać radość każdemu, kto postanowi nią popłynąć – mówi Ada Osińska.
Właścicielka zabytkowego jachtu od lat współpracuje z fundacjami i stowarzyszeniami, między innymi ze Stowarzyszeniem Niepełnosprawnych Miłośników Żeglarstwa, z Fundacją Empatia i Onko Sailing. Jak się okazuje, Cleo jest wspaniałą jednostką, na której czują się świetnie osoby z niepełnosprawnościami. Cleo jest niska, dlatego jest takim osobom łatwiej wejść na jacht i do jego wnętrza, co jest bardzo trudne na wysokich, dużych jednostkach.
– Chcę się dzielić Cleo, w zasadzie… to chyba moje marzenie. Niech ten jacht daje radość nie tylko mi, ale wszystkim tym, którzy kochają żeglarstwo. Szczególnie tym, którzy z przyczyn zdrowotnych czy finansowych mieli niewiele okazji, by żeglować – zdradza Ada Osińska.
Marzy, aby po zwodowaniu, Cleo była dostępna dla wszystkich, jak się uda nawet za darmo.
Ada Osińska to doświadczony żeglarz: kapitan jachtowy i motorowodny, posiada uprawnienia instruktora żeglarstwa PZŻ, zdobyła medale w regatach rangi Mistrzostw Europy i Świata. Na co dzień pracuje przy projektowaniu nowoczesnych jachtów z laminatów. Pracowała dla znanych firm branży jachtowej w Skandynawii, od niedawna mieszka w Szczecinie i stanowi o sile projektowej Balticdesigne Institute.
Adę i Cleo można wesprzeć poprzez zrzutkę: https://zrzutka.pl/xcfcfy. Na tych, którzy zdecydują się pomóc, czekają nagrody w postaci wspólnych rejsów!