Ruszył proces mężczyzn, którzy oskarżeni są o zabójstwo i kanibalizm. Zbrodni dokonano 19 lat temu, nigdy nie udało się ustalić personaliów zamordowanego mężczyzny.
– Odcinał mu głowę, a potem kawałek ciała, który upiekł i musieliśmy to zjeść – zeznawał w toku śledztwa jeden z oskarżonych w procesie.
Przez 15 lat opowieść o krwawej imprezie wydawała się we wsi Łasko jedynie legendą, w którą albo nikt nie wierzył, albo wierzyć nie chciał. Bo Zbigniew B. opowiadał bardzo chętnie. Zwłaszcza kiedy za dużo wypił. Dopiero jakiś czas temu policja dotarła do informacji, które rzuciły nowe światło na zbrodnię, o jakiej plotkowano. Szybko okazało się, że to nie tylko wymysł.
Jak pisze Alicja Wirwicka dla Onetu: „Pięciu mężczyzn (w większości z powiązaniami rodzinnymi) wspólnie spożywa alkohol we wsi Łasko pod Choszcznem. Z pomysłem porwania ofiary wychodzi 26-letni spawacz. Ma z mężczyzną „na pieńku”. Już podchmieleni agresorzy wywożą ofiarę nad jezioro. Biją, właściwie katują. Kiedy sprawy zachodzą zbyt daleko, postanawiają zabić ofiarę. Odcinają głowę, a ciało rozczłonkowują.”
Przed obliczem sędziów zasiadło wczoraj czterech mężczyzn. Główny oskarżony to Robert M. ps. Student, spawacz, ojciec czwórki dzieci. Od czterech lat jest w areszcie. Do tej pory nie był karany, nie przyznaje się do winy.
Wcześniej, w toku prowadzonego śledztwa, obszerne zeznania złożył Rafał O., kawaler, rencista. Przyznał, że widział, jak dochodzi do zbrodni i szczegółowo ją opisał. Ale na sali rozpraw zmienił zdanie. Zaprzeczył, że brał w niej udział.
Zeznanie, jakie złożył mrozi jednak krew w żyłach:
– Zbigniew wtedy pobił mężczyznę, usiadł na nim, poderżnął mu gardło. Miał nóż wielkości ramienia i odcinał mu nim głowę. To nie był jeden cios. On ją odcinał. Ja płakałem jak dziecko. Potem odciął kawałek mięsa z boku ciała i kazał nam upiec je na ognisku i zjeść. Gdy mówiłem im, by się opamiętali, oni mi grozili. Nawet nie wiem, jaki to był smak tego mięsa, byłem tak zdenerwowany – twierdzi Rafał O.
Ciała zamordowanego mężczyzny nigdy nie odnaleziono. Według materiału dowodowego, szczątki zostały utopione w jeziorze. Pomimo prowadzonych poszukiwań, nie udało się ich odnaleźć. Nigdy też nie udało się ustalić personaliów ofiary.
Już za kilka dni w Szczecinie odbędzie się kolejna rozprawa. Sędziów czeka trudna decyzja, proces jest poszlakowy. Sąd musi ustalić, czy zbrodni wydarzyła się naprawdę, czy jest tylko wymysłem.